Za maską pajaca znów rozpętało się piekło. Głębia niezrozumiałego żalu połączonego z nieopisanych rozmiarów pustką skryła się za sztucznym uśmiechem niby u lalek Barbie. Chce być wśród ludzi. Jednocześnie będąc wśród nich, pragnie uciec stamtąd jak najdalej. Skryta w próżni, chce by w końcu jej świat na nowo wypełnił się kolorami. Szuka swoich dawnych kredek, lecz zaraz - ktoś je ukradł...
Boi się przyszłości. Wizji samotnej, starczej śmierci, która pewnego dnia niezapowiedzianie nadejdzie. Boi się wyborów, boi się, że ludzie zapamiętają ją jako wyniosłą, nieczułą osobę. A jednocześnie ucieka od zobowiązań, publicznie obśmiewając związki i chwaląc sobie fałszywie życie w pojedynkę.
Nie ufa nikomu. Dlaczego ? Ha, w przeszłości zbyt często i zbyt hojnie rozdawała swoje zaufanie ludziom. Rezultat ? Puste konto wiary w ludzi. Gdy faceci jej mówią, że ładnie wygląda, ma ładny uśmiech i śliczne oczy, obraca to w kabały - bo i jeden tak kiedyś mówił? Przyjaciele ? Bardzo oszczędnie dysponuje tym pojęciem. Zanim kogoś nim obdarzy, latami sprawdza tę osobę.
Jest młoda i pozornie niczego jej nie brakuje. Jednak w środku, pośród totalnej emocjonalnej pustyni siedzi zagubiona hybryda zgorzkniałej czterdziestolatki i kapryśnego pięciolatka. W zależności od sytuacji ujawnia się to jedno, to drugie.
Wieczorami często dopada ją smutek. Bywa, że potrafi całymi tygodniami tkwić w chandrze, płakać, by rano ponownie przykleić do twarzy sztuczny, na wskroś nieprawdziwy uśmiech. Nic nie jest w stanie jej w pełni ucieszyć, za to dużo rzeczy potrafi pociągnąć ją na dno.
Randki ? Przestała już dawno się w nie bawić. Chyba zwątpiła już, że pisane jest jej życie w duecie. I choć często obiecuje chłopcom, że się z nimi spotka, to zawsze w ostatniej chwili odwołuje spotkania. Bo czuje się nieatrakcyjna. Głupia. Nie warta uwagi. A zresztą, pewnie i tak by nic z tego nie wyszło. Więc po co marnować sobie i komuś czas?
W pewnym momencie przestała o siebie dbać. Gdy straciła kogoś, na kim jej cholernie zależało poczuła, że nie ma dla kogo się starać. Żyje na niskich obrotach,robi tylko to, czego oczekują od niej inni. Chce być dobrą córką, przyjaciółką, koleżanką. Gdyby mogła, zniszczyłaby smutek innych, dając im radość, zabrała od innych niedostatek, problemy, a dała im to, czego tak bardzo potrzebują. Ale sama nie chce się nikomu skarżyć. Nie ufa, nie chce zawracać nikomu sobą głowy. Choć dławi się własnym żalem.
Czasami czuje się, jakby siedziała w jednej, wielkiej, głębokiej i ciemnej studni, a jej wlot był gdzieś bardzo wysoko nad jej głową. Choćby wstała i nie wiem jak bardzo próbowała się do niego wdrapać, nie da rady. A nad tą studnią toczy się normalne życie, są inni ludzie, którzy wcale nie wiedzą, że gdzieś pod nimi może znajdować się ktoś inny.
Przez maski, które zmienia non stop sama nie wie kim jest. Nie umie się otworzyć, a może nie po prostu nie chce się otworzyć ? Zgubiła się sama w złotej klatce swojej głowy. A dodatkowo zgubiła też klucz do tej klatki i nie umie się z niej uwolnić.
Dni upływają jeden za drugim. Czuje się jakby stała nad płynącą bez emocji rzeką.
Spogląda na zegar. Szósta trzydzieści. Niebawem znów przywdzieje maskę pajaca, lub jak kto woli, wyniosłej cesarzowej i ruszy wśród ludzi. Będzie obdarzać ich sztucznym uśmiechem, a w środku będzie sie znów kulić ze smutku, niepewności i strachu przed tym, że może ktoś w końcu dostrzeże jej słabość. Pora wstawać. Show must go on ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz