Witajcie,
dziś coś dla tych, którzy mają ewidentny problem ze znalezieniem „swojej drugiej połówki”. Masz masę wolnego czasu, ale nie masz kogoś, z kim mógłbyś/mogłabyś go spędzić? W takim razie zapraszam. Profesor Narodova zaczyna wykład.
Zacznijmy może od tego, czym tak naprawdę jest udany związek i w czym tkwi jego tajemnica.
Jak pisze wiele portali/forów/blogów/etc… sekret udanego związku polega na wzajemnym zrozumieniu, odpowiednim dopasowaniu i tych innych szczególikach, które normalnym ludziom (czytaj : SINGLOM) wydają się niedorzeczne. A przynajmniej w skali kontaktów z innymi ludźmi. I z tym wzajemnym zrozumieniem, itd. trudno się nie zgodzić, chociażby przez fakt, że bardzo pomaga to właściwie odczytywać wzajemne potrzeby i stwarza nowe perspektywy do budowania relacji na przyszłość. Ale ok, na razie się nad tym nie rozwlekajmy. Zastanówmy się za to, jakim trzeba być człowiekiem, aby to faktycznie miało ręce i nogi.
Mamy wiele rodzajów ludzi. Introwertycy, ekstrawertycy, cisi i nieśmiali, oraz osiedlowe „gwiazdy”, totalnych wariatów i osoby spokojne, ułożone, układające życie pod własny schemat. Mimo drastycznych różnic między poszczególnymi charakterami da się zauważyć, że pomimo tego, że ktoś wydaje się mega rozrywkowy, w środku może być całkiem wrażliwym, uczuciowym człowiekiem, zupełnie jak ten, trzymający się na co dzień na uboczu. Gdybyśmy przeprowadzili badania na dwóch grupach ludzi – tych „showmanach” i tych „cichych myszkach”, na pewno zauważylibyśmy, że w przypadku nawiązywania bliższej relacji z potencjalnym partnerem, każda z badanych osób przejawiałaby pewną dozę delikatności, ciepła i poczucia humoru, oraz innych wspaniałych cech, jakie posiadać powinien idealny partner. Zatem zakładając, że wszyscy jesteśmy zdolni do empatii i ciepłych uczuć, odruchów, dlaczego jednym w związkach wychodzi, a innym nie ?
Myślę, że cały problem, jak wiele innych, leży u podstaw. Po pierwsze wychowanie. Zdziwieni? Tak Moi Drodzy, wychowanie ma istotny wpływ na to, jakie związki zbudujemy w przyszłości, oraz, czy w ogóle jakiś zbudujemy. A o co w tym chodzi?
Kłania się nam tutaj pięknie psychologia rozwojowa. Tych, którzy nigdy nie mieli z nią do czynienia zapraszam do stosownej lektury, celem pogłębienia wiedzy na ten temat ( linki/tytuły zamieszczę następnym razem ;) ). Ja natomiast przedstawię Wam częściowo swój punkt widzenia w tych sprawach.
Jeśli byłeś wychowywany w rodzinie, gdzie relacje między rodzicami były poprawne to OK. Masz spore szanse na przeniesienie tego na grunt własnej relacji z dziewczyną/chłopakiem. Ale jeśli w Twoim domu były non stop kłótnie, wyzwiska, lub inne patogenne zachowania, jeśli Twoi rodzice żyli razem, a jednak osobno – to raczej masz spory problem z nawiązaniem dłuższej, bliższej relacji z drugą osobą. A jeśli już coś upolujesz – tak, świadomie używam tutaj tego słowa – to Twoja ofiara szybko ucieka, pragnąc zakończyć tą patologię, którą kontynuujesz. Dlaczego tak się dzieje? Otóż jako dzieci sporo obserwujemy inne osoby. A z kim najczęściej spędzamy czas, zwłaszcza w okresie wczesnego dzieciństwa? No jasne, że z rodzicami. I jeżeli będąc brzdącem obserwujesz kłótnię rodziców, lub to, jak podczas nieobecności taty w domu, mama „częstuje” listonosza „wisienką”, to nie jesteś w stanie jeszcze wiele z tego zrozumieć ( a przynajmniej nie rozumujesz tego w taki sposób, w jaki rozumieją całą sytuację dorośli). No i co z tego ? – zapytasz spoglądając z ironią na powyższe zdania. A to z tego, że jeśli wzrastasz w takiej atmosferze i dzieje się ona nieprzerwanie od X lat, to powoli zaczynasz przyjmować te schematy za właściwe i nieświadomie włączasz je do swoich zachowań. A to z kolei skutkuje tym, że każdy Twój związek to totalna katastrofa. W tym miejscu pozwolę sobie nakreślić pewnego rodzaju dygresję ; to, że wyniosłeś/łaś złe wzorce z domu, wcale nie oznacza, że będziesz zwyrolem katującym swoją dziewczynę w składziku na miotły, lub że będziesz dziwką, która sprzedaje się kolegom ukochanego za jednego browara więcej. Równie dobrze, nie dostając należytej uwagi, miłości i odpowiednich warunków do rozwoju w domu rodzinnym możesz stać się człowiekiem stale potrzebującym przywiązania, kogoś, kto będzie jednocześnie ukochanym i rodzicem lub starszym bratem/siostrą. Stąd też druga osoba może być przez Ciebie albo nadmiernie osaczana, albo nadmiernie wykorzystywana i przypisywana w zły sposób do roli, której nie powinna nigdy pełnić w odniesieniu do Ciebie.
Po drugie – charakter.
Choć nasz charakter kształtuje się pod wpływem wielu czynników, to nie można pominąć tego, że wiele do niego dokładamy sami. Nasz charakter to takie małe cegiełki – od nas zależy, jak je poukładamy. I nie można mówić, że jesteś lodowatą suką, bo pani z pierwszego piętra non stop o Tobie plotkuje, lub że Twoja koleżanka traktuje Cię jak kot kuwetę – że robi Ci na głowę, za każdym razem gdy jest w towarzystwie pozbawionym akurat Twojej osoby. Oczywiście, takie przykłady mogą wpływać na to, kim się stajesz, ale w wielu przypadkach są to tylko wyżej wspomniane cegiełki – to od Ciebie zależy czy zamkniesz się w okowie własnej złośliwości, czy przyjmiesz to jak normalny człowiek na klatę i puścisz sobie złośliwości koło dupy, nie przejmując się nimi nadmiernie.
I właśnie to, jak poukładasz swój charakter ma istotny wpływ na to, jaki związek stworzysz – czy pełen empatii i zrozumienia dla drugiej osoby, czy będą to raczej koszary wojskowe oficjalnie i nieodwołalnie dowodzone przez Ciebie. Ale uwierz mi – nikt długo w koszarach nie wysiedzi. W końcu nawet najbardziej zapalony w swym fachu żołnierz potrzebuje chwili, by jechać na przepustkę …
Po trzecie – urok osobisty i „to coś”.
Nie da się ukryć, że zarówno mężczyźni jak i kobiety są wzrokowcami. Różnią nas tylko proporcje skupiania uwagi na wyglądzie drugiej osoby. Zatem nie spodziewaj się, że z Puszczą Kampinoską pod pachą, czarną mewą nad oczami i ziemią wulkaniczną na twarzy uda Ci się wyrwać najgorętsze ciacho w mieście. Z takim ryjem nie poderwiesz nawet wieprza prądem w ubojni. Jestem dosadna, ale sorry – taki mamy klimat, cytując za jedną z parlamentarzystek. Każdy z nas chce, by partner był schludny, zadbany. I nawet jeśli nie jest fit, a ma za to kilka kilogramów ponad wymiar to da jeszcze się na to oko przymknąć, gorzej, gdy chce się z Tobą związać Buka z Muminków. Sorry, ale zasada „zadbaj o siebie” dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn. I nie chodzi tu znowu o kładzenie tony szpachli na facjatę i kąpiele w morzu perfum w przypadku pań, lub też hektolitry żelu na włosach u panów, no ale kurwa … mydło i wodę ma każdy cywilizowany Europejczyk. Nie zapominaj gdzie w Twoim domu jest łazienka, plizzzz ….
Prócz wyglądu istotną rolę odgrywa to, co masz w środku. Tak, tak, charakter omówiłam punkt wyżej, ale tutaj chodzi o jego inną stronę . O ile tam omówiliśmy sobie aspekt psychologiczny, o tyle tutaj należy spojrzeć na niego od strony emocjonalnej. Aby zainteresować sobą drugą osobę, nie wystarczy jedynie mieć superfigurę (choć w przygodach na jedną noc to warunek konieczny). Musisz mieć charakter, który ciągle będzie zaskakiwał drugą osobę i budował pozytywne napięcie w związku, dozując je odpowiednio do sytuacji. Nie paplaj od razu pół dnia o wszystkim czego nie cierpisz, a co uwielbiasz, jak miał na imię Twój najlepszy kolega z przedszkola, pudelek z czasów, gdy miałeś/łaś 4 latka, lub jak nazywał się Twój wyimaginowany przyjaciel z dzieciństwa. Po chuj klepać wszystko na raz? Z niektórymi rzeczami warto poczekać. I tak my, kobiety, choć mamy różne preferencje (jedna woli Greya, druga „Zmierzch”), to jednak każda z nas potrzebuje lekko skurwielowatego romantyka, który gdy nadejdzie ten właściwy moment, przy blasku Księżyca i setek gwiazd rzuci nam fragmentem „Romea i Julii” lub opowie o swoim największym marzeniu. Takiego typa, który mimo szczerej miłości do Fify, potrafi się poukładać, ogarnąć, gdy nadejdzie właściwy po temu moment.
Z kolei panowie nie chcą kolejnej jadowitej żmii, która w pluciu jadem na odległość mogłaby zgarnąć olimpijskie złoto, ale z kolei zakonnica w cywilu też nie stanowi dla nich apetytywnego kąska. Zawsze wskazany jest balans, odpowiednie wyważenie wszystkich cech, odrobina tajemnicy (byle nie jak w filmie „Mr. and Mrs. Smith” z Angeliną Jolie i Bradem Pittem ;) ), oraz pozytywne nastawienie. Bez tego ciężko jest utrzymać coś na stałe, sorry …
Po czwarte – właśnie pozytywne nastawienie !
Jeśli nawet korzystasz z portali randkowych i w sekcji „opisz siebie” opisujesz wszystkie swoje porażki życiowe, w nadziei, że ktoś do Ciebie napisze too … lepiej poszukaj portalu dla Emo. Serio. Ludzie nienawidzą pesymistów. No okej, mówi się, że optymista wynalazł samolot, a pesymista tknięty przeczuciem zaraz wymyślił spadochron, ale kurrwa … Na samym spadochronie wyłącznie posadzisz bezpiecznie dupę na ziemi. A ludzie nie chcą stagnacji. Ludzie chcą emocji. A opisem typu : „Jak dotąd nie trafiłam na nikogo odpowiedniego. Wszyscy faceci to skurwiele. Świat jest taki do dupy… Napisz do mnie, może okażesz się kimś, kto rozjaśni ciemniste otchłanie mojego życia …” to możesz kurwa reklamować co najwyżej domy pogrzebowe, lub portale dla niedoszłych samobójców. Ludzie chcą kogoś, kto potrafi się śmiać z siebie i z innych, nie obrażając ich za bardzo przy tym ! Uśmiech na twarzy? Jeszcze pytasz ? No jasne, że tak ! Z podkową opuszczoną do dołu możesz pojawić się co najwyżej na pogrzebie babci Steni, na którą spadł nieszczęśliwie samobójca, który wpadł w doła czytając Twój anons matrymonialny ! Banan na twarzy to coś, co ściąga ludzi jak magnes ! A wiesz dlaczego? Bo nie tylko Ty masz w życiu swoje problemy, inni mają ich w chuuuuujjj. I wcale nie potrzebują jeszcze Twoich. A Ty, jeśli potrzebujesz terapeuty to zgłoś się na niebieską linię lub do innych specjalistycznych gabinetów, gdzie za Twoje parogodzinne tyrady żalu zapłacą komuś wykwalifikowanemu w rozwiązywaniu cudzych zmartwień. A tymczasem uśmiech na twarz, głowa do góry i alleluja i do przodu ! J
Po piąte – oooo Jesus – jestem zajebista/y !
Nie kurwa, nie jesteś. A przynajmniej nie aż tak bardzo jak o sobie myślisz. Nie sugeruję tutaj tego, by wpędzać się świadomie w kompleksy lub chuj wie co jeszcze, no ale lizanko z lustrem na dzień dobry w geście bezgranicznego samouwielbienia też należy do wykolejeń psychicznych i lepiej tego unikać. Jesteś dobry w szachy? Oookej, zaimponuj tym drugiej osobie, ale na Boga, nie mów w kółko, że Ty to drugi Kasparov ! Masz szczupłe nogi i zgrabne pośladki ? Fajnie, pewnie podobasz się większości facetów. Ale spuść z siebie trochę powietrza, bo kurwa nie jesteś dmuchaną lalą z sex shopu (no chyba, że kilku Cię już pompowało …. )
Daj swoje zalety zauważyć komuś innemu. Nie pchaj się z nimi gdzie popadnie, nie wywalaj ich wulgarnie od razu na wierzch. Takim postępowaniem tylko odstraszasz od siebie ludzi i zniechęcasz ich do kontaktu z Tobą. Wiesz ile radości sprawi komuś odkrycie tego, jak cudownie tańczysz lub pięknie śpiewasz ( nawet pod prysznicem) ? Wiesz ile satysfakcji daje możliwość samodzielnego odkrycia jak świetnie komunikujesz się z innymi ludźmi i jak wspaniale jest Ci zaufać? Jeśli masz przerośnięte ego, to zapewne nie masz o tym pojęcia . No cóż. Ale nie ma sytuacji bez wyjścia. W końcu nawet z Labiryntu Minotaura udało się wyjść człowiekowi („Mitologia”, J. Parandowski). Zacznij mniej eksponować swoją zajebistość, a wyjdzie ona do ludzi z czterokrotną siłą . Brzmi jak paradoks? Po prostu spróbuj ! ;)
Po szóste – bądź szczera, ale broń też własnego zdania.
W związku niezwykle ważna jest umiejętność kompromisu i bronienia własnego stanowiska. Ciężko jest cały czas ustępować, ale niemożliwe jest też ciągnąć cały czas jednym frontem (swoim). Nie warto też zatajać niektórych faktów przed potencjalnym partnerem. Po co sobie komplikować życie?
Po siódme – walnąć można raz – w kalendarz, lub focha w związku.
Foch to coś, co najczęściej dotyka mężczyzn ze strony kobiet, ale bywa też na odwrót. Raz na jakiś czas nawet ksiądz się może pogniewać na organistę, ale fochanie się w kółko zupełnie nie ma sensu i robi z Ciebie w oczach drugiej osoby kogoś, kto dalej bawi się w Disneylandzie. A przecież chcesz być postrzegany/a jako dojrzała osoba, nieprawdaż? Owłosienie w gaciach to nie jedyny wyznacznik dojrzewania- trzeba jeszcze mieć coś pod deklem. A to nie zawsze idzie w parze ze sobą, nieprawdaż? ;)
A teraz coś na sam koniec. Pewnie część z Was, która zna mnie osobiście pomyśli, że tym wpisem naśmiewam się po części sama z siebie. I macie rację ;) Nie jestem idealną istotą pozbawioną wszelakich wad (nawiasem mówiąc mam ich całkiem sporo) i ja jestem właśnie z reguły taką księżniczką. Może to pojebane przyznawać się do takich rzeczy przed rzeszą ludzi, ale fakty mówią same za siebie. Dlaczego jestem wciąż singielką ? Może moje gafy pokażą Wam czego unikać w swoich związkach . A więc, lecimy !
Typowa „księżniczka”, bo :
- zbyt uporczywie bronię swojego zdania,
- bywam koszmarnie zazdrosna (jeśli znajdują się ku temu jakiekolwiek przesłanki),
- lubię rządzić,
- nie lubię się w kółko powtarzać,
- strzelam czasami koszmarnego focha,
- momentami mam przerośnięte ego,
- jestem perfekcjonistką i tego samego żądam od innych J
To kilka z moich największych wad, dzięki którym wciąż nie mogę dobrać sobie właściwej partii – może jestem wciąż zbyt walnięta na bycie z kimś na stałe, a może po prostu brakuje mi „tego czegoś” u tej drugiej osoby, co totalnie zwali mnie z nóg i sprawi, że osoba ta przesłoni mi absolutnie cały świat do tego stopnia, że nie będę się wahała okraść z nią Skarbca Unii Europejskiej ( choć pewnie dzięki Państwom Założycielskim niewiele już tam pozostało, if you know what I mean, of course ;] ) . Jeśli jest wśród Was Drodzy Czytelnicy jakaś „księżniczka” to nawet się cieszę, bo to oznacza, że będzie mi raźniej :D Ale tak na serio.
Nie warto jest stwarzać sobie nie wiadomo jakich barier w drodze do szukania drugiej połówki. Czasami warto jest porzucić wyimaginowany obraz ideału, na rzecz tego zwykłego Tomka, który wymienia Wam dach, lub tego Dawida, który kiedyś z jakichś przyczyn odszedł do lamusa – ideałów nie ma, a my sami przecież też nie jesteśmy ideałami ;) Pamiętajcie o tym Kochani, trzymajcie się chłodno ( ale tylko dlatego, że w lecie temperatura i tak wyjątkowo nas wszystkich rozgrzewa) i życzę Wam wszystkim, którzy wytrwale brniecie przez mojego bloga oraz śledzicie moją stronkę na facebook’u, abyście znaleźli tego lata Waszą „drugą połówkę”, ale nie taką na parę dni, tygodni, czy miesięcy, ale w miarę na trwałe . A ci, którzy już są w jakichś związkach, życzę im, byście nigdy się sobą nie znudzili i abyście zawsze znajdowali w sobie mega pokłady siły do przezwyciężania trudności, „cichych dni” i wielu innych przeszkód, które stają przed Wami. Dobrego wieczoru Kochani i do następnego wpisu – mam nadzieję, że świetnie spędzacie wakacje. Cześć ! J
PS. Już całkiem niedługo coś specjalnego dla wszystkich moich Czytelników – śledźcie kolejne wpisy ! ;) Poniżej zostawiam link do mojej stronki na fejsie . Tak na wszelki wypadek ^~ ----> https://www.facebook.com/niezaleznaopinia.4343/?ref=bookmarks
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz