Witajcie,
po tygodniowym przestoju wracam do Was ze świeżą porcją moich rozkmin, którymi dzielę się z Wami na moim blogu.
Dziś na warsztat wezmę temat, który fascynuje mnie od X czasu, a o którym jeszcze jak dotąd nie pisałam tutaj. Rzecz idzie o ... egzorcyzmy.
Szczególnie praktykowane w kulturze chrześcijańskiej, z różną postacią w innych kulturach i odłamach religijnych. Najczęściej na określenie "egzorcyzm" od razu przychodzi nam do głowy widowiskowa scena z niejednego filmu o tej tematyce. Jedni wierzą w jego skuteczność, inni posądzają księży o szarlataństwo i czaro-marowanie. Ja więc przedstawię Wam moje stanowisko w tej sprawie.
Od razu zaznaczam, że mimo, iż uważam się za osobę wierzącą, to nie jestem przesadnie praktykująca. W Kościele bywam nieczęsto, głównie dlatego, że w niedzielny poranek chętniej odsypiam zarwany sobotni wieczór, niż słucham księdza na kazaniu. Ale o istnieniu Zła jestem nawet bardziej niż przekonana. Ja wiem, że ono istnieje.
Zatem egzorcyzmy są dla mnie czymś oczywistym, czymś, co ma swoje realne zastosowanie w dzisiejszym świecie. Oczywiście trudno jest komuś niewprawionemu w analizie ludzkiej psyche odróżnić chorobę psychiczną, omamy i urojenia od realnego stanu opętania. Jednakże niech to nie zwiedzie nawet sceptyków : egzorcyzmy są potrzebne. Świadczyć o tym moga liczne przypadki ludzi, którzy zachowują się w anormalny sposób niesklasyfikowany przez psychiatrów sposób. Bo jak zakwalifikować do chorób psychicznych przypadek, gdy siedemdziesięcioparoletnia kobiecina, którą normalnie wiatr rzuca po kątach, jest przytrzymywana z wielkim trudem przez czterech rosłych facetów, którzy spędzają całe dnie na siłowni i kiedy wyje ona raz niemalże zwierzęcym głosem, a za chwilę znów piszczy i kwili jak małe dziecko? I to wszystko w czasie, gdy modli się nad nią ksiądz? Lub też jak wyjaśnić inaczej przypadek, gdy podczas przeprowadzania egzorcyzmów, z przyprowadzonego do całej ceremonii wysypują się śruby, gwoździe i inne dziwnego rodzaju przedmioty, nie wyrządzając mu przy tym krzywdy? A okrzyczany przypadek niemieckiej studentki, która stała się pierwowzorem okrzyczanej na całym świecie Emily Rose?
Mówienie, że nie ma na świecie szatana i że egzorcyzmy to tępy zabobon to właśnie przykład działania Zła wśród nas. Bo jeśli wykluczamy istnienie sił nieczystych i tego, że manipulują one naszym codziennym życiem, to zakłamywanie prawdy, a to z kolei jest domeną Złego. Zatem skoro niektórzy są tak bardzo zniewalani przez owe zło, potrzebne jest skuteczne narzędzie, służące do tego, by je zwalczyć.
Dzięki Bogu nie doświadczyłam nigdy stanu niemocy duchowej, lub też jak kto woli, stanu opętania. Nigdy nie miałam też do czynienia z osobą, którą zniewoliłoby zło. Jednak nawet bez tego wiem,że egzorcyzm to nie tylko zabobon nie pasujący już do wizerunku nowoczesnej Europy. Że mówienie o czymś takim głośno jest passe. Ale trzeba. Bo ludziom dziś za bardzo wydaje się, że to, czego nie widać, nie istnieje. A jest przecież zdecydowanie inaczej. W końcu, gdyby szatan, zło i sama idea egzorcyzmów nie była prawdą, nie rosłaby stale liczba księży powoływanych do szczególnej funkcji egzorcysty, nieprawdaż?
A co myślę o tzw. "świeckich egzorcystach", "bioenergoterapeutach" itp? Jeśli czyta mnie ktoś kto się tym para na co dzień mam dla niego jedną radę : przestańcie się w to bawić. To naprawdę nie jest zabawa. Do zwalczania szatana powołane są specjalne osoby, namaszczone do tego przez biskupa. Natomiast Wy, którzy nieudolnie próbujecie ich naśladować możecie sami, umyślnie lub nieumyślnie zrobić krzywdę sobie i osobie, której rzekomo chcecie pomóc.
To tyle na dziś. Temat dziś poruszony pozostawiam Wam do osobistej rozwagi. Błogosławionej nocy !
po tygodniowym przestoju wracam do Was ze świeżą porcją moich rozkmin, którymi dzielę się z Wami na moim blogu.
Dziś na warsztat wezmę temat, który fascynuje mnie od X czasu, a o którym jeszcze jak dotąd nie pisałam tutaj. Rzecz idzie o ... egzorcyzmy.
Szczególnie praktykowane w kulturze chrześcijańskiej, z różną postacią w innych kulturach i odłamach religijnych. Najczęściej na określenie "egzorcyzm" od razu przychodzi nam do głowy widowiskowa scena z niejednego filmu o tej tematyce. Jedni wierzą w jego skuteczność, inni posądzają księży o szarlataństwo i czaro-marowanie. Ja więc przedstawię Wam moje stanowisko w tej sprawie.
Od razu zaznaczam, że mimo, iż uważam się za osobę wierzącą, to nie jestem przesadnie praktykująca. W Kościele bywam nieczęsto, głównie dlatego, że w niedzielny poranek chętniej odsypiam zarwany sobotni wieczór, niż słucham księdza na kazaniu. Ale o istnieniu Zła jestem nawet bardziej niż przekonana. Ja wiem, że ono istnieje.
Zatem egzorcyzmy są dla mnie czymś oczywistym, czymś, co ma swoje realne zastosowanie w dzisiejszym świecie. Oczywiście trudno jest komuś niewprawionemu w analizie ludzkiej psyche odróżnić chorobę psychiczną, omamy i urojenia od realnego stanu opętania. Jednakże niech to nie zwiedzie nawet sceptyków : egzorcyzmy są potrzebne. Świadczyć o tym moga liczne przypadki ludzi, którzy zachowują się w anormalny sposób niesklasyfikowany przez psychiatrów sposób. Bo jak zakwalifikować do chorób psychicznych przypadek, gdy siedemdziesięcioparoletnia kobiecina, którą normalnie wiatr rzuca po kątach, jest przytrzymywana z wielkim trudem przez czterech rosłych facetów, którzy spędzają całe dnie na siłowni i kiedy wyje ona raz niemalże zwierzęcym głosem, a za chwilę znów piszczy i kwili jak małe dziecko? I to wszystko w czasie, gdy modli się nad nią ksiądz? Lub też jak wyjaśnić inaczej przypadek, gdy podczas przeprowadzania egzorcyzmów, z przyprowadzonego do całej ceremonii wysypują się śruby, gwoździe i inne dziwnego rodzaju przedmioty, nie wyrządzając mu przy tym krzywdy? A okrzyczany przypadek niemieckiej studentki, która stała się pierwowzorem okrzyczanej na całym świecie Emily Rose?
Mówienie, że nie ma na świecie szatana i że egzorcyzmy to tępy zabobon to właśnie przykład działania Zła wśród nas. Bo jeśli wykluczamy istnienie sił nieczystych i tego, że manipulują one naszym codziennym życiem, to zakłamywanie prawdy, a to z kolei jest domeną Złego. Zatem skoro niektórzy są tak bardzo zniewalani przez owe zło, potrzebne jest skuteczne narzędzie, służące do tego, by je zwalczyć.
Dzięki Bogu nie doświadczyłam nigdy stanu niemocy duchowej, lub też jak kto woli, stanu opętania. Nigdy nie miałam też do czynienia z osobą, którą zniewoliłoby zło. Jednak nawet bez tego wiem,że egzorcyzm to nie tylko zabobon nie pasujący już do wizerunku nowoczesnej Europy. Że mówienie o czymś takim głośno jest passe. Ale trzeba. Bo ludziom dziś za bardzo wydaje się, że to, czego nie widać, nie istnieje. A jest przecież zdecydowanie inaczej. W końcu, gdyby szatan, zło i sama idea egzorcyzmów nie była prawdą, nie rosłaby stale liczba księży powoływanych do szczególnej funkcji egzorcysty, nieprawdaż?
A co myślę o tzw. "świeckich egzorcystach", "bioenergoterapeutach" itp? Jeśli czyta mnie ktoś kto się tym para na co dzień mam dla niego jedną radę : przestańcie się w to bawić. To naprawdę nie jest zabawa. Do zwalczania szatana powołane są specjalne osoby, namaszczone do tego przez biskupa. Natomiast Wy, którzy nieudolnie próbujecie ich naśladować możecie sami, umyślnie lub nieumyślnie zrobić krzywdę sobie i osobie, której rzekomo chcecie pomóc.
To tyle na dziś. Temat dziś poruszony pozostawiam Wam do osobistej rozwagi. Błogosławionej nocy !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz