Translate

wtorek, 3 maja 2016

Polska Służba ... Śmierci.

Dobry wieczór ;)

Część z Was kładzie się już pewnie powoli do łóżka, a część pewnie dopiero zaczyna nocne życie. Ja natomiast siedzę nad swoim blogiem i obmyślam nowy temat dla Was Kochani wierni Followerzy, jeśli mogę tak powiedzieć ;)

Dzisiaj przyjechałam do naszego pięknego Białegostoku dopiero późnym popołudniem, delektując się ostatnim wolnym dniem w domu ( w zasadzie co ja tutaj robię? zarówno w środę, czwartek i piątek mam po jednych zajęciach dziennie. A, no tak, warsztaty z reso - tylko one są w stanie ściągnąć mnie z powrotem do miasta uniwersyteckiego).  W dzień zaczęliśmy z domownikami rozmawiać o polskiej służbie "zdrowia". Temat zainspirował mnie na tyle, że postanowiłam poświęcić mu oddzielny wpis. A zatem - zaczynamy !

Moi Kochani, czy spotkaliście się kiedyś z taką sytuacją, że do specjalisty mogliście iść praktycznie na drugi dzień, celem wykonania niezbędnych badań, w szpitalach zawsze mieliście zabieg od ręki i to wszystko na państwową kasę zdrowia? Jeśli tak, to na pewno nie leczyliście się w Polsce. O tak, nasz piękny kraj ma kiepskie autostrady, masę afer korupcyjnych i nie tylko, oraz niedziałający system opieki zdrowotnej, gdzie muflony odziane w białe kitle , zwani na wyrost lekarzami uznają się za panów i władców tej planety, którym Ty Drogi Czytelniku, możesz kolokwialnie naskoczyć i cmoknąć ich w tyłek. W Polsce, jak pisałam wyżej, nie działa państwowy system opieki zdrowotnej, kwitnie za to prywaciarstwo, kumoterstwo i inna zaraza, przez którą rocznie umierają setki ludzi. Oficjalnie nie dostaniesz się do neurologa wcześniej niż za pół roku na badania, ale gdy pójdziesz prywatnie do tego samego specjalisty (!) przyjść na diagnozę możesz już za tydzień lub dwa. Kardiolog ma zbyt napięty grafik, by przyjąć cię w najbliższym terminie. Jednak  napchanie mu  kieszeni kasą podczas prywatnej wizyty w jego gabinecie sprawi, że jego drzwi staną dla Ciebie otworem. Ortopeda? Nie, dziś nie może Cię przyjąć. Ma zbyt wielu pacjentów, a przecież ścigają go limity. No, ale wystarczy tylko machnąć gotówką poza godzinami oficjalnej praktyki lekarskiej, by jego plan dnia znalazł jakąś lukę, w którą możesz "wskoczyć".

Ale wiecie co mnie najbardziej denerwuje w polskim systemie zdrowotnym? Przypadki chorób praktycznie nieuleczalnych - nowotwory, białaczka, SM, HPV i wiele innych, które można by było wymieniać całymi godzinami i układać w wielu tabelkach. Przychodzi taki pacjent ze zdiagnozowanym nowotworem. Wie, że w tej sytuacji czas jest jego wrogiem. Nie, pan/i doktor ma to w dupie. Ma w dupie to, że na jej/jego oczach umiera człowiek. Przecież taka osoba może przyjść na leczenie za pół roku, przecież ma w chuuuuuuuuuuuuuuuuuuj czasu by ... umrzeć. No i co z tego, że nie dożyje operacji? To nie problem. Weźmie się kogoś innego.

Zadufanie i nadęcie niektórych lekarzy doprowadza mnie do szału. Jak oni śmieją spojrzeć teraz ludziom w oczy? Pacjentom? Gdzie podziała się ta pompatyczna przysięga Hipokratesa, którą składali przy nadawaniu tytułu?

Oryginalna Przysięga Hipokratesa

     Przysięgam na Apollina, lekarza, na Asklepiosa, Hygieę i Pahaceę, oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich za świadków, że wedle mej możności i zdolności będę dochowywał tej przysięgi i tego zobowiązania.      Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim swem mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby; synów jego będę uważał za swych braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu.
     Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy.
     Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.
     Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, wolny od wszelkiej chęci krzywdzenia i szkodzenia, jako też wolny od pożądań zmysłowych, tak względem niewiast jak mężczyzn, względem wolnych i niewolników.
     Cokolwiek bym podczas leczenia czy poza nim w życiu ludzkim ujrzał czy usłyszał, czego nie należy rozgłaszać, będę mi Iczał, zachowując to w tajemnicy.
     Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu swej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; w razie jej przekroczenia i złamania niech mię los przeciwny dotknie.
źródło  : http://adonai.pl/life/?id=110


Zauważcie, że po wstępnej analizie wyżej zamieszczonego tekstu możemy odnieść wrażenie, że lekarze robią dzisiaj dokładnie wszystko na opak. Mają w dupie dobro pacjenta, a w kieszeni jego pieniądze. Zapominają o misji ratowania zdrowia i życia ludzkiego, dramatyczne próby uratowania pacjenta oglądać możemy teraz tylko w takich tasiemcach jak "Szpital" czy "Na dobre i na złe". Dzisiaj każdy lekarz jest jak dietetyk - pilnuje, by Twoja kieszeń regularnie się odchudzała. A Twoje dobro zupełnie go nie obchodzi.

A tzw. "renty chorobowe"? Proszę Was. Dziś to wolne żarty. Jak to do diabła jest, że zdrowy trzydziesto - czterdziesto- lub nawet pięćdziesięciolatek wyciąga rękę po rentę i ją dostaje, podczas gdy człowiek schorowany, styrany różnymi zabiegami i operacjami nie jest nawet brany pod uwagę przy podziale funduszy na renty? Słyszałam o przypadku kobiety, która tak, u nas w Polsce, w tym kraju mlekiem i miodem płynącym, mimo swego stwierdzonego kalectwa, niepełnosprawności i ciężkich warunków materialnych nie otrzymała renty chorobowej. Babka jeździła na wózku inwalidzkim, amputowano jej obie nogi, miała niedowład jednej ręki ( w tej chwili nie pamiętam której, więc nie będę zmyślać) i w dodatku naprawdę nie przelewało jej się w domu, a potrzebowała drogich lekarstw nie otrzymała tego co jej się należało. I wiecie, gdzie tu jest największa ironia? Lekarz przewodzący komisji,  która orzekała o przyznaniu jej świadczenia stwierdził, że "jest ona jeszcze zdolna do pracy, zatem renta się jej nie należy". No kurwa. Muppetshow.

Osobiście znam kilka przypadków osób, którym naprawdę renta ta się nie należy. Bo są zdrowi jak konie i w tajemnicy przed biurokracją pracują. Oczywiście jeden na drugiego nie doniesie - bo wtedy pierdolnęłoby jedno wielkie domino oszustwa. A przecież szkoda by było stracić darmowy comiesięczny zastrzyk gotówki, kiedy znajomemu lekarzowi rodzinnemu wpierdoliło się wcześniej w łapę dwu - lub nawet trzykrotność obecnej renty.

Albo z usługami lekarskimi jeszcze. Rozumiem, że tam, gdzie toczy się wojna, jakaś rewolucja, często szpitale są przepełnione. Ale do kurwy nędzy, po co nam byli Ukraińcy z Majdanu, dzieci z Afganistanu i wiele innych, gdy nasi właśni obywatele umierają pod drzwiami szpitala? Gdy dla naszych dzieci często brakuje miejsc w klinikach, gdy umierającemu człowiekowi funduje się "turystykę karetkową", czyli wożenie go od szpitala do szpitala, bo nigdzie nie chcą go przyjąć?

Wiecie co? W takich momentach jak ten wstyd mi za Polskę. Serio. Mówię to z ciężkim sercem, bo tak jak dla każdego Narodowca tak i dla mnie Ojczyzna jest największą Matką, ale niestety. Prawda jest bardzo bolesna. Polska to synonim prawdy, wartości, dobra, honoru, bohaterstwa, odwagi. Jej historię przez wiele stuleci pisało wiele setek, tysięcy, milionów obywateli walczących o to, by kiedyś cała Europa padła na kolana przed nami w uznaniu naszej historii i zasad. Ale dziś Polski nie ma. Nie ma przez właśnie takie robactwo, które drąży ją od środka. Szajkę, która niszczy własne państwo, własnych obywateli. Przez ludzi, którzy są zupełnie pozbawieni honoru, dla których słowo wartość definiuje się tylko w pokaźnej sumie pieniędzy. Przez Judaszów, którzy za ten jeden przysłowiowy srebrnik zaprzedali by nas wszystkich temu, kto dałby im więcej pieniędzy.

Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Na lepsze. Że kiedyś będziemy mogli w zdrowiu i dostatku stanąć i powiedzieć z pełnym przekonaniem w sercu i głosie : "TAK, JESTEM DUMNY, ŻE JESTEM POLAKIEM !" .
Tego Wam życzę Moi Drodzy.  Na sam koniec daję Wam link do artykułu o tym, czy faktycznie Polska Służba Zdrowia nie powinna zmienić nazwy na Polska Służba Śmierci. Naprawdę polecam przeczytać. Takich przypadków jest cała masa, media nie zajmują się każdym partykularnie, niemniej jednak warto mówić o takich problemach. Bądźmy świadomi tego, co się dzieje w naszym kraju. Dobranoc.


http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/465911,mezczyzna-umieral-pod-drzwiami-szpitala-w-wolowie-nie-otworzyli-mu-bo-wzieli-go-za-szalenca.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz