Translate

środa, 13 kwietnia 2016

wokół aborcji.

Dobry wieczór Moi Drodzy,

ostatnio zawaliłam takiego smęta na blogu, że szczerze mówiąc samej nie chciało mi się tego czytać. Dzisiaj też nie zamierzam komediować, ale wyrazić swoje zdanie o tym, co ostatnio wywoływało burzę w mediach - kwestia aborcji i ustawy antyaborcyjnej czy jak to tam pięknie nasi politycy to nazwali.

A więc do rzeczy Kochani : ilu z nas popiera aborcję? No, ale tak szczerze. Doobra. A teraz niech zgłoszą się Ci, dla których aborcja to coś niedopuszczalnego. Oookej. Nie chcę tym razem wyjątkowo nikogo osądzać, mówić jakim jest debilem, kretynem, bezwartościowym ścierwem, ani też nikogo nazywać mistrzem, pobożnym człowiekiem itd. Wiadomo - każdy kij ma dwa końce - tak i ta kwestia stanowi niemały problem w świetle etyki, morale i wielu innych płaszczyzn życia człowieka.

Z jednej strony aborcja wydaje się czymś ... dobrym. No dobra, może to zły epitet. "Złem koniecznym", o może to będzie pasowało lepiej . Przykłady są mnożone jak grzyby po deszczu : dziecko z gwałtu, dziecko z wadą genetyczną spisujące je i tak na śmierć, ciąża zagrażająca życiu matki. Zdawać by się mogło, że to argumenty nie do przejścia. Z czysto ludzkiego punktu widzenia, tak jak to postrzega współczesny człowiek, kobieta która nie ze swojej winy została zgwałcona i jakimś cudem udało jej się ujść z życiem ma prawo nie chcieć dziecka swojego oprawcy. Jakaś logika w tym jest - gwałt stanowi traumatyczne przeżycie dla kobiety, która to przeżyła i bolesne wspomnienia potrafią wracać nawet po wielu latach burząc względną równowagę wewnętrzną biedaczki. Tyle się mówi o porzucaniu noworodków w kartonach, śmietnikach, gdzieś jeszcze w nietypowych miejscach. Tyle się mówi o zabijaniu małych dzieci (przykład małej Madzi z Sosnowca). A jeśli już dzieci żyją we własnych domach często są bite, głodzone i męczone w szereg innych sposobów. Zdawać by się mogło, że w takim razie (by "oszczędzić" dziecku upokorzeń i cierpienia w przyszłości) lepiej jest usunąć ciążę, gdy dziecko nie ma jeszcze zdolności odczuwania bólu świadomie, gdy nie jest jeszcze w pełni rozwinięte (zależne od stadium ciąży) itd. Ciężko jest wymagać od kobiety, która została kiedyś skrzywdzona przez jakiegoś bydlaka, by urodziła jego dziecko i nawet wbrew sobie kochała je, otaczała opieką i miłością każdego dnia- myślę, że większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że w wielu przypadkach jest to niewykonalne. Ale są przecież okna życia. Są domy dziecka. Są pary, które nie mogą posiadać własnego potomstwa i z chęcią przyjęłyby dziecko kobiety, która nie jest gotowa otoczyć tego konkretnego dziecka swoją opieką i instynktem macierzyńskim...

Innym aspektem, który wyciągają w czasie dyskusji zwolennicy aborcji jest sytuacja, kiedy lekarz stwierdza, że dziecko może urodzić się z poważną wadą genetyczną, która albo odbije się piętnem na jego późniejszym życiu, albo zabije je w pierwszych dobach życia poza organizmem matki. No dobra, nie każda kobieta jest na tyle silna psychicznie, by przeżyć ból porodu z perspektywą na tak silny cios, jakim jest praktycznie natychmiastowa utrata dziecka, ale to też daje do myślenia. Skoro dziecko było planowane, a problem stanowi jego wada, to pozwól mu się narodzić kobieto. Pochowajcie je jako maleństwo, a nie płód.

A gdy ciąża zagraża życiu matki? Też doradzasz zwłokę cwaniaro? - zapytacie. Szczerze? Jeśli dziecko mimo wszystko miałoby urodzić się zdrowe, wtedy matka, która je kocha całym sercem powinna się poświęcić. Tak. Bo jeśli zachodzisz w ciążę z nastawieniem, że w sytuacji "jest nas dwoje, ale przeżyć może tylko jedno, czyli JA" to po co w ogóle decydujesz się na dziecko?

Warto wspomnieć o czymś, nad czym zdają się "przelatywać" współcześni propagatorzy aborcji - aborcja to nie tylko zabieg chirurgiczno-ginekologiczny. Badania wyraźnie wskazują, że kobiety, które dokonały zabiegu przez wiele lat parają się z depresją, wyrzutami sumienia, problemami ze snem, nerwicami różnego rodzaju. Świadomość usunięcia ciąży pozostawia nieopisany lej w psychice kobiety. Większy nawet od tego, jakiego niektóre z nas doświadczają po oddaniu własnego dziecka do adopcji.

Opowiem się Wam coś. Historia jak wiele innych na moim blogu prawdziwa.

Jakiś czas temu  była dziewczyna, która popierała aborcję. Dlaczego, pozostawię Wam to do domysłu, nie chce o tym mówić, bo szczegóły wiążą się z kimś, kto dalej zajmuje dosyć istotne miejsce w jej głowie i sercu, mimo, że ich drogi dawno się rozeszły. W każdym razie "w razie czego" była gotowa ZABIĆ WŁASNE MALEŃSTWO, byle tylko nie rozsypał się jej idealnie zaplanowany grafik na życie, jaki sobie przyjęła za właściwy. W głowie przyświecała jej tylko jedna myśl : że nie może zawieść osób, które pokładają w niej nadzieje i że to jeszcze nie pora na dzidziusia.Na całe szczęście okazało się, że było więcej paniki, niż było warto - ciąży wtedy nie było. Ale wiecie co? Gdyby wtedy faktycznie coś było na rzeczy i gdyby poczęło się nowe życie, na które ona podniosłaby rękę - pewnie dziś by jej nie było. Nie wkurzałaby ludzi na około sobą. Nie była tak bezczelnie wygadana w pewnych sytuacjach. Prawie na pewno poszłaby w ślad za swoim dzieckiem, które sama by zabiła.

Dziś opowiada się po przeciwnej stronie. Dojrzała. Zrozumiała, że każdy "zlepek komórek" to zaczątek nowego istnienia. Że nie wolno jej odbierać życia temu nowemu człowieczkowi, tylko dlatego, że w pierwszych tygodniach nie przypomina jej z wyglądu. Bo nie ona te życie powoływała i nie ona ma prawo je odbierać. I dziś zaryzykowałaby, bo wie, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Że gdzieś odgórnie jest zanotowane jak ma być. I że to jest właściwe.

A więc podsumowując dzisiejszy temat : aborcja naprawdę nie jest dobrym rozwiązaniem. Nie musisz kochać swojego dziecka - nikt Ci tego nie nakaże. Nikt także miłości Ci nie wyczaruje. Ale to nie jest powód, by zabijać bezbronne. Oddaj je do adopcji. Włóż do okna życia. Zacznij życie z dala od maleństwa, ale nie odbieraj mu przyrodzonego prawa każdego z nas. PRAWA DO ŻYCIA.

Na sam koniec wrzucam Wam ciekawy cytat amerykańskiego prezydenta, Ronalda Reagana. W jednym krótkim zdaniu zawarł to, co ja wyłożyłam w dzisiejszym wpisie. Przeczytajcie go i zastanówcie się, zanim umówicie się na wizytę u lekarza lub zanim nakażesz swojej dziewczynie pójść na zabieg.

Dobrego wieczoru !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz