Translate

piątek, 18 marca 2016

Święte krowy czy zwykli ludzie?

Witajcie !

Dziś kolejny temat z serii : co się kurwa z tym światem dzieje?

Chciałabym podzielić się z Wami dzisiaj historią, którą opowiadała mi dwa dni temu koleżanka na jednym z meeeegaaanudnych wykładów na naszym uniwerku. Rzecz się miała o studentce w zaawansowanej ciąży, którą publicznie zhejtował ... profesor prowadzący egzamin.

Wyżej wymieniona przyszła na jeden z egzaminów na swoim kierunku (bodajże chodziło o prawo). No ale wiecie jak to w ciąży (albo i nie, jeżeli pilnujecie swoich czterech liter i nie sprzedajecie się jak kurtki na wyprzedaży w Lidlu ;] ), kobieta nie zawsze może spokojnie spać, bo dzidziuś się strasznie wierci, kopie i wyczynia inne wewnątrzmaciczne rewolucje i ewolucje. Więc dziewczyna średnio wypoczęła no ale mimo wszystko odważnie poszła na egzamin w pierwszym terminie. Tak się złożyło niestety, że nie zdała. Profesor zamiast wpieprzyć jej po prostu brak zaliczenia i skończyć dyskusję, nie omieszkał wygłosić pod jej adresem opryskliwego komentarza w stylu : "Nauczyć się nie miała czasu, ale rozłożyć nogi i owszem". Uczuć dziewczyny w tym momencie chyba nie trzeba komentować.

No serio? Ja sama co prawda jestem zwolenniczką tradycyjnego podejścia do życia, tj najpierw dyplom, praca, rodzina, no ale nie wyobrażam sobie, by jakiś dupek, tylko z uwagi na to, że w danej chwili znajduje się na wyższej pozycji miał ubliżać kobiecie w ciąży. Owszem, są takie jak ja to określam "dmuchawce-latawce-wiatr", że one praktycznie cały czas zamiast rozkładać książkę, "rozkładają nogi" , że tak pozwolę sobie zacytuję owego pojeba z tytułem profesora za szynkę i marchewki, ale żeby tak bezczelnie odzywać się do kobiety w zaawansowanej ciąży?

Czasami żałuję, że matki takich ludzi nie pomyślały o aborcji. Skąd oni się biorą? Że niby nie układa mu się życie seksualne z żoną/kochanką/ inną studentką, to wyżywa się na innych? A może te zajebiste zajazdy dla ciężarówek, jakie nosi na głowie (bo to już nie są nawet zakola) przyprawiają mu jakieś kompleksy i musi koniecznie doczepić komuś tak obrzydliwie łatkę, by podnieść tym samoocenę?
W kontekście tej historii myślę, że co się tyczy zwłaszcza nauczycieli akademickich, oprócz bogatego wachlarza kompetencji ( doooobra, wszyscy wiemy jak te kompetencje wyglądają, patrz wpis z dn. 15 marca) powinno się ich rekrutować z kultury osobistej i bardzo wnikliwie przeanalizować ich zdolność do prowadzenia czystej komunikacji ze swoimi potencjalnymi studentami. Może to pomogłoby wyeliminować z uniwersytetów takich prostaków?

Dla mnie obrażanie kobiety w ciąży, bez względu na to, czy jest studentką, czy pracownicą, czy kimkolwiek innym to karygodny czyn. Uważam, że należy się jej szacunek i wyrozumiałość, a nie szyderstwo i kpiny jak w przypadku tego barana, który mienił się profesorem.

A  Wy, co o tym myślicie? Jak Wy postąpilibyście na miejscu tej ciężarnej studentki? Zwyzywalibyście gnoja czy wymyślilibyście inny sposób na odgryzienie się za złośliwy komentarz? Piszcie !

Ja tymczasem życzę Wam udanego weekendu i pamiętajcie - kolejny wpis już jutro ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz